Z punktu widzenia ewolucji stres jest stanem fizjologicznego pobudzenia organizmu ułatwiającym nam radzenie sobie z wyzwaniami rzeczywistości. Pojawia się, kiedy uświadamiamy sobie, że nadchodzi niebezpieczeństwo lub przed nami jest jakaś trudność. Jest to reakcja, która mobilizuje nasz organizm do walki lub ucieczki, a tym samym zwiększa nasze szanse na przeżycie. Reakcja stresu jako mobilizacji organizmu do walki lub ucieczki jest powszechna w świecie zwierząt, nazywamy ją reakcją walki lub ucieczki. Bez tej reakcji nie mielibyśmy szans w pełnym zagrożeń świecie naszych przodków, w którym się ona kształtowała.
Wyobraźmy sobie sytuację, w której rzeczywiście musimy walczyć o przetrwanie, np. kiedy goni nas wielki drapieżnik. Musimy być szybcy i skuteczni. Nie ma czasu na zbieranie się do działania, na analizowanie, marudzenie. Trzeba działać szybko! Przede wszystkim potrzebujemy więcej energii i tlenu, więc oddech przyspiesza, a serce zaczyna bić szybciej i mocniej, by jak najszybciej doprowadzić krew z tlenem i glukozą do mięśni. Również do mózgu, bo w takiej sytuacji musimy myśleć naprawdę jasno i szybko podejmować decyzje. Stres wyostrza nam także zmysły, poprawia koncentrację, ogólnie podnosi poziom wykonywania zadań. Jest takim naturalnym boosterem. Wszystko po to, żebyśmy wygrali walkę o przetrwanie.
W związku ze skierowaniem całej energii na aktywację mięśni potrzebnych do walki lub ucieczki, inne, mniej ważne funkcje naszego organizmu są tymczasowo wstrzymywane. Kiedy goni nas niedźwiedź, trawienie kolacji nie jest priorytetem, zmniejsza się więc ukrwienie układu pokarmowego, a w związku z tym następuje szereg typowych doznań: zasycha nam w ustach, mamy kłopoty z przełykaniem, tracimy apetyt. W brzuchu mogą się pojawiać różne dolegliwości i odczucia: napięcia, wzdęcia, bulgotania, skurcze, bóle, nudności, biegunki, itp.
Jeśli jest to sytuacja chwilowa, nawet jeśli często się powtarza, to nie stanowi to żadnego problemu. Nasz organizm jest perfekcyjnie przygotowany do znoszenia stresu, traktuje go raczej jako pomoc w trudnych sytuacjach, a nie jako problem.
Kiedy jednak rekcja stresowa utrzymuje się dłużej, kiedy nie jesteśmy w stanie zrelaksować się i uspokoić między okresami mobilizacji, to może pojawić się problem. Organizm będąc cały czas w stanie mobilizacji, nie ma czasu odpocząć i szybciej zaczyna się wyczerpywać.
Najnowsze badania pokazują jednak, że to nie sam stres jest źródłem problemu, ale to, jakie mamy do niego nastawienie. Badano osoby pod względem ilości stresu, jakiego doświadczają w życiu i nastawienia do niego – w skrócie to, czy się tym stresem martwią, czy też nie. Okazało się, że grupa osób o niewielkiej ilości codziennego stresu była w dobrym zdrowiu. Ten wynik nie dziwi. Natomiast w grupie osób z dużą ilością stresu wyniki były zaskakujące. Okazało się mianowicie, że te osoby, które się jednocześnie stresowały i martwiły doświadczały najwięcej skutków zdrowotnych. Natomiast osoby, które miały dużo stresów, ale się nie martwiły, chorowały mniej niż te z grupy niezestresowanej! Okazuje się, że dość powszechne przekonanie o szkodliwości stresu nie znajduje potwierdzenia, natomiast samo jest źródłem problemu – ludzie wierząc, że stres jest szkodliwy, zaczynają się nim martwić powodując skutki, których tak bardzo się boją. Jeśli nie martwimy się stresem, to pełni on funkcję ochronną dla naszego organizmu.
Najczęstszą przyczyną stresu jest rozmyślanie o kłopotach finansowych, zdrowotnych czy związanych z relacjami. Nie musimy mieć tak naprawdę żadnych faktycznych kłopotów, żeby martwić się tymi sprawami. Możemy mieć dobrą, stabilną pracę i nie mieć żadnych problemów ze spłatą kredytu, ale i tak myśleć o tym, że coś może się stać, a wtedy jak sobie poradzimy… Nie potrzebujemy realnego drapieżnika, żeby postrzegać zagrożenie. Wystarczy, że je sobie wyobrazimy, przedstawimy w myślach.
Praca nad stresem w psychoterapii poznawczo-behawioralnej odbywa się na trzech poziomach równolegle: myśli, emocji i działań. Na poziomie myśli pracujemy nad niwelowaniem takiego sposobu myślenia, jakim jest martwienie się, bo nie pomaga ono rozwiązywać problemów, a tylko buduje w nas poczucie zagrożenia i lęk. Przyglądamy się przekonaniom jakie mamy na temat świata i samych siebie, swoich możliwości poradzenia sobie w rzeczywiście trudnych sytuacjach, oczekiwań, jakim musimy sprostać. A także przekonaniom na temat stresu samego w sobie.
Na poziomie emocji uczymy się relaksować, odpoczywać, odpuszczać sobie i innym, budować dystans wobec tych rzeczy, na które nie mamy wpływu oraz doceniać to, co mamy, a także rozluźniać ciało i umysł. Pomocny bywa trening uważności, techniki relaksacji i ćwiczenia oddechowe. Bardzo dobre efekty przynosi też aktywność fizyczna – pozwala pozbyć się nadmiaru napięcia z ciała, zużyć nagromadzoną w mięśniach energię, pozytywnie się zmęczyć, a w efekcie prawdziwie emocjonalnie odpocząć i zdystansować się od problemów.
Na poziomie zachowań pracujemy nad realnymi zmianami w swoim funkcjonowaniu i otoczeniu, które faktycznie zmienią naszą sytuację (w przeciwieństwie do martwienia się, które jest myśleniem o problemach, a nie o rozwiązaniach i nie poprawia naszej sytuacji). Czasem oznacza to zmianę pracy, a czasem wystarczy postawić gdzieś paprotkę, albo wyjeżdżać 10 minut wcześniej, żeby nie stresować się w korkach. Zmiany mogą dotyczyć sfery zawodowej, albo relacji z innymi, a czasem odpowiedzią będą niewielkie zmiany codziennych nawyków.
Nie da się wyłączyć stresu w naszym życiu, które jest pełne wyzwań i problemów. Warto jednak nauczyć się myśleć o stresie, jako swoim sprzymierzeńcu i nie traktować go jako problemu, ale faktycznie jako booster ułatwiający nam skuteczne działanie.
Anna Czerwińska